Rano obudziłam się przytulona do jego torsu. Zayn obejmował mnie ramieniem. Zsunęłam się z niego i odsunęłam. Patrzyłam na niego. Powoli zaczął się budzić.
-Oo, hej. Długo nie śpisz? - spytał przeciągając się.
-Siemka, jakieś 20 minut.
-Trzeba było mnie obudzić.
-Daj spokój, słodko wyglądasz jak śpisz - powiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję..
-Podaj wodę.
-Proszę- powiedział podając mi szklankę z cieczą.
-Dziaa
Wypiłam wodę na raz.
-Ja pierdzielę, ale mnie łeb napieprza - powiedziałam trzymając się za bańkę.
-Mnie nie lepiej.. Ała - jęknął
-Idziemy po jakieś tabletki. Chodź.
Ruszyłam w stronę drzwi. W połowie drogi zakręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się słabo. Pewnie jebnęła bym na podłogę, ale Zayn mnie w odpowiedniej chwili złapał.
-Ej, wszystko w porządku?! -zapytał zatroskany chłopak.
-Tak, tylko mi trochę słabo.
-Wracaj do łóżka, ja poszukam jakichś leków.
-Nie ma mowy, idę z tobą.
-No dobra, ale.. - zaczął i w tej chwili wziął mnie na ręce.
-Haha puść mnie wariacie, potrafię iść - śmiałam się
-Nie - uśmiechnął się szyderczo.
Posadził mnie na blacie w kuchni i spojrzał głęboko w oczy.
-Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy..? - zaczął.
-Wszystko. Każdy szczegół - powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Wiesz.. Muszę Ci coś powiedzieć - złapał mnie za ręce, ale ja nadal patrzyłam w podłogę.
-Słucham Ciebie - szepnęłam.
-Odkąd Cię zobaczyłem moje serce zaczęło bić szybciej. Przy tobie czuję się naprawdę szczęśliwy. Kiedy graliśmy w butelkę i musiałaś mnie pocałować, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wiem,że dla Ciebie to pewnie nic nie znaczyło,ale dla mnie.. Po prostu byłem w niebie. I wczoraj w tym klubie.. Chciałbym,żeby tamta chwila trwała wiecznie.. Ja.. Kocham Cię.. - ostatnie dwa słowa wyszeptał mi do ucha.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego piwne oczy. Malowało się w nich szczęście, ale i przerażenie.
-Wiesz.. Ja czuję dokładnie to samo. Bujam się w tobie od początku naszej znajomości. Mylisz się, żeby chłopców wtedy nie było to.. Uwierz, nie skończyłabym na jednym pocałunku. Wczoraj pomyślałam,że teraz albo nigdy i.. Stało się. Nie żałuję tego. Pamiętam wszystko. Kocham Cię
-Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem
-Naprawdę - uśmiechnęłam się.
-Aaaaa! - zaczął krzyczeć. Objął mnie a ja rzuciłam mu się na szyję. Zaczął mnie kręcić dookoła własnej osi. Śmiałam się jak głupia i płakałam ze szczęścia. Z resztą nie tylko ja. Kiedy mnie postawił złożył na mych ustach gorący i namiętny pocałunek. Wpiłam palce w jego włosy. On posadził mnie na stole i smyrał po plecach. Uwielbiałam jego pocałunki.
I tak zleciał nam poranek. Zapomnieliśmy o kacu i bólu głowy. Długo patrzyliśmy sobie w oczy.
-Trzeba zrobić jakieś śniadanko - powiedziałam uwalniając się z jego uścisku.
-Co racja to racja.. - jęknął Zayn
Zrobiliśmy tosty z nutellą. Ubrudziłam sobie nią nos.
-Chodź tu skarbie - rozkazał.
Podeszłam do niego i usiadłam na kolanach. On pocałunkami pozbył się czekoladowego kremu z mojej twarzy. Rozległ się dzwonek do drzwi. Oboje jękneliśmy. Zlazłam z niego i poczłapałam otworzyć. To był Liam.
- Cześć, jest może Zayn?
-Jest, wejdź proszę - powiedziałam wskazując ręką dom.
-Ooo tu jesteś, tak się martwiłem. Syneczku mój ty! - krzyknął Payne biegnąc w stronę mulata.
Cykłam im fotkę.
-Rodzinka.. Jak słodko - zaśmiałam się - Liam chcesz coś do jedzenia albo picia?
-Masz colę?
-Mam, zaraz Ci przyniosę.
Będąc w kuchni usłyszałam fragment rozmowy chłopców.
-Co ty taki wielce szczęśliwy?
-A tak jakoś..
-Wyznałeś jej miłość?
-Skąd wiesz,że się w niej zakochałem?
-Stary, to było widać. Miałeś taki zaciesz jak obok niej byłeś,że masakra.
Dalej już nie słuchałam. Uśmiechałam się do siebie.
-Proszę - powiedziałam dając napój Liamowi.
-Dziękuję, ej, Zayn, skąd ty masz te ciuchy?
-No bo.. E...
-Bo ja lubię spać w męskich ciuchach..
-Spoko, nie wnikam.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Jak tam nasi alkoholicy?
-Harold i Louis śpią a Niall siedzi w wannie.
-Menele - stwierdziłam
-Taaak - wybuchnęli śmiechem chłopcy
-Dobra, Zayn, zbieramy się.
-Okej. Czekaj tylko się przebiorę.
-Nie, zostań w tych ciuchach. Zatrzymaj je sobie, bo coś czuję,że częściej będę chodziła w męskich ciuchach - uśmiechnęłam się uwodzicielsko
Liam tego nie słyszał, bo poszedł odpalać samochód.
-Do zobaczenia kochanie - pocałować mnie w usta
-Pa misiu
Kiedy chłopcy pojechali ja zaczęłam ogarniać dom. Wlazłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wrażenia z miłosnego poranka. Ubrałam różową spódniczkę w drobne kwiatki z brązowym paskiem, czarną bokserkę , trampki w drobniutkie kwiatuszki, dwie bransoletki gumowe i kolczyki różyczki w kolorze spódnicy. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko przerzuciłam je na prawy bok. Zaatakowałam laptopa.
nareszcie razem ! ;*
OdpowiedzUsuń