niedziela, 16 września 2012

Rozdział dziesiąty ♥

*Dwa tygodnie później*

Sytuacja się nie zmieniła. Nadal z Zayn'em się do siebie nie odzywamy, nadal mieszkam u chłopaków. Jedyną dobrą stroną tej sytuacji jest to,że się do nich zbliżyłam. Czułam,że mogę liczyć na nich w każdej chwili.
Tego dnia siedzieliśmy sobie spokojnie w salonie.Przyjechała Eleanor i Danielle. Nagle wszedł Malik z tą swoją dziwką.
-Chłopaki, dziewczyny, poznajcie moją dziewczynę - Perrie
Oczy wszystkich zostały skierowane ku mi. Bolało mnie to, owszem, ale nie dałam tego po sobie poznać. Uśmiechnęłam się.
-My się już znamy - powiedziałam
-Tak, jesteś byłą lafiryndą mojego misiaczka - pocałowała go w usta
-Masz racje, dzięki bogu.
-Ej, Alex, to pokażesz mi te zdjęcia? - spytał Niall.Obiecałam,że pokaże mu kiedyś wyniki moich sesji.
-Spoko, chodź.
-A my też możemy? - zagadnęły Dan i El.
-I my! - krzyknęła reszta chłopców oprócz ,,misiaczka''
-Spoko, chodźcie - uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do mojego pokoju. Wyjęłam album ze wszystkimi zdjęciami z każdej sesji. Było ich ok. 200. Zaczęliśmy oglądać.
-Ale tutaj bosko wyszłaś! - zachwycała się Danielle
-Masz tutaj ładne buty - skomplementowała El
-Tu ślicznie wyglądasz - pokazywali chłopcy.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się.
Zaproponowałam grę w butelkę. Louis poszedł po Zayn'a i tą wywłokę.
Czekaliśmy na dole w salonie. Perrie ciągle się do niego kleiła.
Kręciłam pierwsza. Padło na Harolda.
-Zatańcz coś
Po moich słowach Hazza zaczął coś wywijać a my turlaliśmy się ze śmiechu.
-Liam - powiedział - pocałuj Danielle.
Zrobił to, co mu kazali.
Kręciliśmy ową butelką jeszcze jakieś dwie godziny.
-Alex - zaczęła Perrie - pocałuj mojego misia w usta
Nie wiem o co jej chodziło. Zamurowało mnie. Wiedziałam,że wszystkie uczucia, wspomnienia i rany powrócą. Z zimną krwią podeszłam do niego, lekko i bez uczuć musnęłam jego usta i wróciłam na miejsce.
-Zmyj tapetę! - krzyknęłam, kiedy wypadło na lafiryndę.
Nieźle wkurwiona Perrie wyszła do łazienki. Wróciła po 10 minutach. Szara twarz, podkrążone oczy, pryszcze i blizny. Fuj.
-Teraz ty to zrób! - powiedziała dumnie ladacznica.
Zaśmiałam się, wyszłam do łazienki, zmyłam tusz z rzęs i wróciłam.
-Już?! - krzyknęła zdziwiona
-Tak. Ja nie nakładam kosmetyków szpachlą kochanie.
Wyszłam do swojego pokoju. Usiadłam na balustradzie na balkonie. Nagle poczułam silne popchnięcie. Spadłam. Strasznie bolała mnie kostka. Sytuacje zauważył Harry, który w mgnieniu oka zjawił się przy mnie.
-Alex, co się stało?! - wrzasnął oglądając moją nogę.
-Ta larwa mnie zepchnęła - syknęłam z bólu.
-Cholera - zdenerwował się.
Próbowałam wstać, lecz na darmo.
-Nie mówi nic chłopakom - powiedziałam stanowczo
-Skoro tak chcesz.. Czekaj, wyjadę samochodem przed bramę i przyjdę po Ciebie. Jedziemy do szpitala.
Jak chciał tak zrobił. Wyszedł z auta i zbladł. Ujrzał po prawej stronie solidny korek z udziałem około 100 pojazdów. Z kolei po lewej droga została zablokowana z powodu wypadku.
-No to pięknie.. - krzyknął wkurzony.
-Poczekamy, może obejdzie się bez lekarza.
-O nie. Nie pozwolę ci się męczyć, wskakuj - wziął mnie na barana.
-Haroldzie, doceniam to, ale jestem ciężka. Będzie Cię wszystko bolało
-Siedź cicho.
-Dziękuję - mocno go przytuliłam.
Do szpitala nie mieliśmy daleko. Ale jak dla chłopaka z dziewczyną na plecach to spory wysiłek.
-Może kawałek pokuśtykam? - zaproponowałam.
-Nie, już niedaleko.
Po 15 min byliśmy w szpitalu. Teraz wziął mnie na ręce,żeby było wygodniej wchodzić po schodach, ponieważ winda była zepsuta. Przekazał mnie lekarzowi i został w poczekalni.
-Skręcona kostka  i  pęknięta kość śródstopia - powiedział doktor wypisując mi skierowanie do gipsiarza.
Kiedy wyszłam z gabinetu Harry natychmiast do mnie podbiegł.
-I co?
Powtórzyłam diagnozę medyka. Lokers pomógł mi dojść do gipsowni.
Wyszliśmy ze szpitala. Poruszałam się o kulach.
-Chodź - znów wziął mnie na barana
-Nie, puść mnie. Mogę iść.
-Możesz, ale nie musisz - wyszczerzył się.
Doszliśmy do domu. Wniósł mnie do budynku i wreszcie postawił.
-Dziękuję Ci - pocałowałam go w policzek i posłałam najpiękniejszy uśmiech.
-Do usług - ukłonił się.
Weszliśmy do salonu. Wszyscy patrzyli się na mnie.
-Cześć gdzie by... Łooo co Ci jest?! - krzyknął Niall podbiegając do mnie.
-Nic poważnego - popatrzyłam na Zayn'a liżącego się z Perrie.
Podeszłam do 3/5 Direction i półszeptem opowiedziałam im, co się stało.
-O kurwa.. - popatrzyli na Perrie.
-Idę na górę. Przebiorę się i odpocznę - powiedziałam sięgając po kule.
-Zaniosę Cię, chodź - zaoferował Hazza.
Położył mnie na łóżku. Otworzył szafę i wyjął mi różową koszulę w czarną kratę, czarne legginsy 3/4 i moje kochane kapcie - króliczki.
-Załóż to - podał mi ubrania.
-Okej. Dzięki za wszystko - pocałowałam go w policzek.
-Spoko. Jak będziesz czegoś potrzebowała to krzycz - powiedział
-Dobrze.
Harry wyszedł z pomieszczenia a ja się przebrałam.
Wzięłam laptopa na kolana i zobaczyłam artykuł.
-,,Nowa dziewczyna Harrego. Czyżby ta zdradzała Zayn'a?'' - przeczytałam na głos.
Postanowiłam się tym nie przejmować, bo to plotki. Ważne,że to nie prawda.
Wyłączyłam komputer i przykryłam się kołdrą. Nie wiem, kiedy zasnęłam.


*Oczami Zayn'a*

Lizałem się z Perrie.  Moje usta kleiły się od błyszczyku. Ohyda.
-Dziewczyno, czy ty jesteś normalna?! - usłyszałem krzyk Harrego.
Odkleiliśmy się od siebie.
-O co Ci chodzi? - zapytała zdziwiona.
-Ty już dobrze wiesz, o co! - dołączył się Louis
-Misiaczku, co oni robią? - zapytała mnie z miną zbitego psa.
-Odpierdolcie się od niej. O co chodzi?! - wrzasnąłem.
-Ja Ci już powiem o co! - zdenerwował się Liam.
-Słucham - założyłem ręce.
-Ta Twoja pożal się Boże ,,dziewczyna'' zepchnęła Alex z balkonu!
-Tak, i co jeszcze - puknąłem się głowę.
-O czym wy mówicie? - zapytała zmieszana Perrie.
-O kurwa.. - zaczął Niall - Widziałem jak wchodzi do pokoju Alex.
-Co na to powiesz?! - krzyknąłem do Perrie.
-Misiaczku, nie złość się. To nie moja wina,że ta idiotka ma takie słabe kości i jest fajtłapą
-Mogłaś jej zrobić krzywdę! - wydarłem się.
Kłóciliśmy się. Zerwałem z nią.
-Pierdol się! - krzyknęła i pokazała mi środkowy palec. Trzasnęła drzwiami.
Usiadłem na kanapę i schowałem ręce w dłonie. Co ja narobiłem?! Przecież Alex mogło się coś stać. Dobrze,że na kostce się skończyło. Dopiero teraz zrozumiałem,że nadal ją kocham. To ja to wszystko spieprzyłem. Nie dziwię się,że nie chce mnie widzieć.
Zdecydowałem się ją przeprosić i zaproponować chociaż przyjaźń. Przynajmniej będę mógł na nią patrzeć, spędzać czas, czuć jej zapach.. Dobra, Malik, ogarnij się. Nie masz na co liczyć.
Stałem przed drzwiami jej pokoju. Serce mi waliło jak szalone. Zapukałem w nie. Usłyszała głośne : Proszę!

sobota, 15 września 2012

Rozdział dziewiąty ♥

*Oczami Alex*

Byłam ogromnie szczęśliwa. Nie dość,że oboje będziemy się nadal widywać, to przy okazji spędzę wieczór w towarzystwie mojego ukochanego.
Leżeliśmy na kanapie przed telewizorem przykryci kocem. Lataliśmy po kanałach. Jak na złość nie było nic do oglądania, ale wreszcie natknęliśmy się na ,,Kłamca kłamca''.
-Głodna jestem - jęknęłam
-A na co masz ochotę? - zapytał muskając palcami mój nos
-Na Ciebie - pocałowałam go czule.
-Mną się nie najesz - zaczął się śmiać
-Oj, nie pierdziel. Zamówimy pizzę?
-Pewnie - chwycił za telefon.
Czekaliśmy około 20 minut. Poszłam otworzyć. Zapłaciliśmy za zamówienie i wróciliśmy na kanapę. Żartobliwie karmiliśmy się. Oczywiście mój kochany Zayn wrzucił mi kawałek pizzy za bluzkę. W ramach zemsty fast-food wylądował w jego bokserkach.
-Ty małpo wredna. Wyjmij to teraz!
-Chyba śnisz skarbie - wybuchnęłam śmiechem - Przyniosę jakieś picie, zaczekaj.
Wstałam, ale po kilku krokach zakręciło mi się w głowie. Malik najwidoczniej zauważył,że coś jest nie tak, bo podbiegł do mnie.
-Ej, co się dzieje? - zapytał przerażony
-Nie, nic.. - wydukałam i poczułam jego ręce na plecach i w zgięciu kolanach. Podniósł mnie i położył na łóżku.
-Leż, zaraz przyniosę Ci wodę - rozkazał.
Wypiłam pół szklanki cieczy i wtuliłam się w Zayn'a.
-Dziękuję
-Za co? - zapytał zdziwiony
-Za to,że jesteś - pocałowałam go namiętnie.
Straciłam poczucie czasu. W jego ramionach mogłam zostać na zawsze. Rozległ się dźwięk telefonu.
-No w takiej chwili - powiedział zirytowany i odebrał.
Postanowiłam się z nim podroczyć, ponieważ rozmowa zapowiadała się na długą. Ściągnęłam z nas koc. Usiadłam na nim okrakiem i powoli całowałam w czoło, schodząc coraz niżej. Kiedy doszłam do szyi, jego koszulka zaczęła mi przeszkadzać. Bez wahania pozbyłam się jej. On nadal gadał przez telefon, ale widać,że podobało mu się  to, co robię. Schodziłam niżej. Teraz moje usta delikatnie muskały jego tors.
-Muszę kończyć, pa - burknął i rzucił telefonem za kanapę.
-Coś nie tak? - zapytałam uwodzicielsko.
W ramach odpowiedzi pocałował mnie w usta i przewrócił. Teraz to Zayn na mnie siedział. Popatrzyłam mu w oczy i seksownie przygryzłam sobie dolną wargę. Składał gorące pocałunki na mojej szyi. Mimowolnie odchyliłam głowę w tył. Rozpiął mi sweter i rzucił gdzieś w kąt. Nie przerywając muskania ustami mojego ciała pozbył się mojej bluzki. Wrócił do ust. Nasze języki tańczyły w rytm bicia serc. Spojrzał mi w oczy. Wiedziałam,że chciał czegoś więcej, ale się bał,że zrobi mi krzywdę. Kiwnęłam głową, zarzuciłam mu ręce na szyję i oplotłam jego biodra nogami. Trzymał ręce na mojej pupie. Nie odrywając się ode mnie zaniósł moją skromną osobę na górę. Kopną nogą lekko uchylone drzwi od sypialni. Rzuciliśmy się na łóżko. W kilka chwil nasza bielizna i spodnie leżały na podłodze.  Parę pieszczot, pocałunków nadszedł finał. Ciche mruczenie zmieniło się w głośne jęki i krzyki. Kochaliśmy się jeszcze kilka minut i udaliśmy się w drogę do krainy Morfeusza.
Obudziłam się wtulona w mojego Misiaczka. Straszliwie chciało mi się siku, więc delikatnie wyszłam z łóżka, narzuciłam koszulkę Zayn'a i poszłam do łazienki. Wyszłam z niej i ponownie wskoczyłam pod kołdrę w stroju Ewy. Leżałam jeżdżąc ręką po jego klacie, palcem zataczając koła wokół pepka. Spojrzałam na zegarek - 12.27. Standard, lenie pierwszej klasy. Postanowiłam przerwać błogi sen mulata. Klęczałam nad nim delikatnie całując. Skapnęłam się,że już po kilku buziakach udawał,że śpi.
-Kiepski z ciebie aktor, kochanie.
-Co ja na to poradzę? - wzruszył ramionami - Cześć skarbie.
-No hej - pocałowałam go namiętnie - jak się spało?
-Dobrze, ale krótko - uśmiechnął się.
-Przepraszam - udawałam smutną.
-Nie żałuję. Kocham Cię.
Ponownie zaczęliśmy się lizać. Rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na sibie przerażeni. Wyskoczyliśmy szybko z łóżka i ubraliśmy to, co spotkaliśmy na swojej drodze. Zbiegłam na dół i otworzyłam. No tak, chłopcy. Jakże inaczej.
-Siemka, wejdźcie.
-Eloo kochana - przywitali się ze mną
-Gdzie Zayn? - zapytał Liam
-Szuka buta - wskazałam palcem na chłopaka biegającego po salonie.
-Cześć - przytulił ich wszystkich.
-Dobra, mam pytanie - zaczął Louis.
-Słucham Cię - uśmiechnęłam się.
-Dlaczego ty masz krzywo zapięty sweter a Zayn koszulkę na lewej stronie?
Wszyscy wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.
-Tak jakoś wyszło.
-Boże, jak wam to tak przeszkadza to poprawię - powiedziałam rozpinając sweter, pod którym miałam tylko stanik. Chłopaki stali z otwartymi paszczami.
-Omg cycków nie widzieliście? - zapytałam zapinając ubranie.
-E.. Ten, no.. Idę się napić - Harry zniknął w kuchni
-To ja skorzystam z łazienki - uciekł Niall
-Louis chodź do salonu - Liam pociągną Marchewkę za rękę.
Popatrzyliśmy na siebie z Zayn'em zdezorientowani.
-Nie skomentuje tego.. - powiedziałam.
Oglądaliśmy razem TV. Nagle Louis zaproponował imprezę.
-Dla mnie luzik - stwierdziłam
-Tak, o której? - spytał Harry
-Około 20 zajedziemy po Ciebie - powiedział Liam do mnie.
-Niech będzie - mrugnęłam.
-My się zbieramy, do zobaczenia.
Chłopcy wyszli a ja zostałam sama. Wyłączyłam telewizor i położyłam się na kanapie. Myślałam o wczorajszej nocy. Zapamiętałam wszystko. Każdy jego pocałunek, każdy dotyk, każde słowo.. Kocham go.
Spojrzałam na zegarek. 15. Poszłam do kuchni i zrobiłam sałatkę owocową. Pochłonęłam ją i pobiegłam do garderoby. Mój odwieczny problem. Wybrałam czarną sukienkę z gorsetem, rozkloszowana do kolan z tiulem i białą kokardą w pasie. Wskoczyłam pod prysznic. Ubrałam owe ubranie. Do tego czarne platformy i białe dodatki. Chwyciłam za kopertówkę i byłam już gotowa. Poprawiłam tylko włosy i nałożyłam jakieś kosmetyki na twarz. Zauważyłam,że Zayn lubi truskawki. Popsikałam się truskawkowymi perfumami. Usiadłam na schodach i czekałam. Wyszłam przed dom. Chłopaki podjechali limuzyną. Weszłam do niej i przywitałam się z każdym z nich.
-Ale coś ładnie pachnie - powiedział Malik zaciągając się moimi perfumami.
-Ale co? Ja nic nie czuję - uśmiechnęłam się
Pokazał mi język i przytulił. Piliśmy po drodze szampana. Dojechaliśmy do klubu. Było pełno reporterów. Nie zdziwiłam się, bo chłopcy są sławni. Zayn złapał mnie za rękę i weszliśmy na dyskotekę. Standardowo na początku tylko nasza dwójka wywijała, ale 4/5 Direction do nas dołączyła. Tym razem każdy postanowił się solidnie najebać. Luzik. Po kilku mocniejszych drinkach poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż i wyszłam. Mulat czekał na mnie przed drzwiami. Dalej tańczyliśmy. Wyszliśmy około 3 rano i każdy rozszedł się do swoich domów.
Rano obudziłam się na kacu. Poszłam po tabletki. Ogarnęłam się i wzięłam prysznic. Postanowiłam pobiegać, to zawsze mi pomaga. Ubrałam białą bokserkę, szare długie pumpy i adidasy. Związałam włosy w kitkę i wyszłam. Biegłam w stronę Central Parku. Kiedy do niego dotarłam postanowiłam odpocząć. Jebłam na ławkę i zamarłam. Zauważyłam Zayn'a liżącego się z jakąś suką! Podeszłam do niego.
-Cześć KOCHANIE - nacisk na kochanie - nie przeszkadzam?
-O kurwa. Nie, Alex, to nie jest tak - złapał się za głowę.
-Oszczędź sobie mój drogi. Dalej liż się z tą lafiryndą. Szczęścia życzę.
Odeszłam od nich i zaczęłam płakać jak dziecko. Co za chuj! Widocznie byłam tylko kolejną zabawką.
Dotelepałam się do domu i ze złości zapierdoliłam pięścią w drzwi. Cholernie bolało. Nie obchodziło mnie to.
Zadzwonił do mnie Louis.
-Hej - powiedziałam.
-Siemka, coś się stało? - zapytał podejrzliwie Marchewkowicz.
-Nie, wszystko ok - skłamałam
-I tak to z Ciebie wyduszę.
-To kiedy się do nas przeprowadzasz?
No tak, jak graliśmy w butelkę to dostałam zadanie,żeby mieszkać u nich prze 6 mies.
-Kurde, miałam nadzieję,że zapomnieliście - jęknęłam.
-O nie nie moja droga. Wieczorem po ciebie przyjedziemy. Wytrzymasz z nami te pół roku - zaczął się śmiać,
-Ale chłopcy no.. Ja nie chcę się narzucać. To wasz dom..
-Chłopcy nie mają nic przeciwko. Ciągle się pytają, kiedy się do nas przeprowadzisz. Szczególnie Zayn.
-Zayn - prychnęłam - niech wam będzie, ale ja gotuję i sprzątam!
-Stoi.
Rozłączyliśmy się. Wzięłam 3 ogromne walizki. Władowałam w nie wszystkie ciuchy, kosmetyki, bieliznę, torebki i biżuterię. Zabrałam telefon, laptopa i najważniejsze rzeczy.
Minął mi czas do wieczora.Przyjechał Louis, załadowaliśmy moje rzeczy i pojechaliśmy. Pomógł mi wnieść bagaże do pokoju.
-Dzięki - cmoknęłam go w policzek
-Spoko. Powiesz mi, co się stało?
Niechętnie opowiedziałam mu co się stało. Słuchał z niedowierzaniem i wyszedł.
Rozpakowałam się w pokoju. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie wody. W tej chwili wszedł Zayn.
-Cześć - rzuciłam oschle.
Zaczął się tłumaczyć, przepraszać itp. Wyrugałam go i spoliczkowałam.
-Tak chcesz to rozegrać? W porządku! - krzyknął i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Po moim policzku spłynęła łza. Jak mogłam być aż tak ślepa i głupia?! Do kuchni wszedł Liam.
-Louis opowiedział mi wszystko. Nie martw się - przytulił mnie.
Zaczęłam płakać. Nie kontrolowałam tego.

czwartek, 13 września 2012

Rozdział ósmy ♥

Weszliśmy do domu. Wszędzie było ciemno, więc chłopcy na pewno już śpią. Zapaliliśmy światło na schodach i wbiegliśmy na górę. Zdjęłam moje szpilki bo stukały o podłogę i robiły dużo hałasu. Zayn się z tego śmiał, bo to śmiesznie wyglądało. Weszliśmy do jego pokoju.  Zaczął grzebać w szafie. Rzucił we mnie swoją koszulką i spodenkami.
-Przebierz się w to - powiedział z uśmiechem
-Dzięki - podeszłam i ucałowałam go w policzek.
-Tylko policzek? - skrzywił się
-Może zasłużysz na więcej, zobaczymy.
-Idź do łazienki, masz tu czysty ręcznik
-Ok, dzięki.
Wzięłam najszybszy prysznic na świecie. Ubrałam się w koszulkę, która zasłaniała mi 5/6 ud. Zrezygnowałam ze spodenek. Nałożyłam tylko majtki i związałam włosy. Wylazłam z łazienki składając ciuchy.
-Wolę tak - powiedziałam oddając mu dół od stroju
-Ja też - szczerzył się
Rzuciłam w niego poduszką. Zayn poszedł się ogarnąć. Wrócił w bokserkach i bluzce.
-Idziemy spać?
-Tak - ziewnęłam
Zgasił światło i położył się do łóżka.
-Dobranoc - pocałowałam go w usta
-Mhmm.. - przytulił mnie i dalej całował.
Migdaliliśmy się jakieś 10 minut.
-Śpij dobrze - wymamrotał
-Wzajemnie - przytuliłam go
Gładziłam go po torsie. Uwielbiam to robić. Nie wiem jak i kiedy, ale zasnęłam.

*Oczami Zayn'a *

Obudziłem się obok Alex. Czyli to nie sen. Cmoknąłem ją w czoło i patrzyłem. Była taka słodka, kiedy spała. Sięgnąłem po telefon i zrobiłem jej zdjęcie i ustawiłem sobie na tapetę.
-Co ty robisz? - wymamrotała
-Nic kochanie. Dzień dobry - pocałowałem ją w usta.
-Hej - odwzajemniła pocałunek
-Jak się spało królewno?
-Z tobą zawsze super królewiczu
-Chodź, zrobimy śniadanie.
-Dobra - powiedziała dając mi kolejnego buziaka

*Oczami Alex *

Wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Harry robił tosty, Niall siedział podparty o łokcie, Liam pił kawę a Louis wpierdzielał marchewki.
-Cześć - powiedziałam , a wzrok wszystkich tu zebranych zwróciły się ku mnie..
-Czy my o czymś nie wiemy?
-Nie, wszystko ok - pocałowałam Zayn'a
-Tsaa. W nocy było cicho, dobrzy jesteście.
Na te słowa wybuchliśmy śmiechem.
-Z czego ryjecie? - spytał Niall
-Nie ważne - rzucił Zayn.
-Harold - zrobiłam oczy jak ze Shreka
-Tak, zrobię wam tosty - powiedział za mnie
-A ka..
-Kakałko też.
-Dzięki - pocałowałam go w policzek.
Hazza podał nam śniadanie. Chłopcy zjedli z nami. Obejrzeliśmy jakieś filmy, śmialiśmy się do rozpuku.
-E, dobra chłopciaki moje kochane, ja się będę zbierała.
-Łeee, zostań jeszcze chwilkę.
-Nie, idę już. Zayn gdzie schowałeś moje ciuchy?! - krzyknęłam z góry
-Poszukaj - szczerzył się
-Znalazłam - powiedziałam, a mu zrzedła mina
-Jak ty to..
-Nie domknąłeś szafki - pokazałam mu język
Przebrałam się we wczorajsze odzienie.
-Podwieźć Cię? - zaproponował Zayn
-Tak, dzięki. Pa chłopcy! - krzyknęłam
-Cześć!
Zayn odpalił samochód.  Standardowo bawiłam się jego włosami.
-Kocham jak to robisz - powiedział rozmarzony chłopak.
-A ja kocham Ciebie - uśmiechnęłam się uwodzicielsko i smyrałam nosem jego policzek.
-Ja Ciebie też - pocałował mnie
-Paczaj na drogę!
-To mnie nie rozpraszaj
-Wybacz.
Dojechaliśmy na miejsce. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Wzięłam prysznic, ubrałam czarne legginsy, białą bokserkę, czarne baletki, czarno-szary sweter. Włosy związałam w coś na rodzaj koka. Zaczęłam sprzątać. Po około godzinie ktoś do mnie zadzwonił.
-Halo?
-Cześć Alex, tu Carlos - powiedział mój fotograf.
-Ooo hej. Co tam?
-Wiesz, wszystko ok. Ostatnio rozmawialiśmy o sesji w Japonii - zaczął.
-Tak, racja. Wiadomo już kiedy?
-Ustaliłem 19 czerwca.
-Mhmm.. Spoko, a który dzisiaj?
-Czekaj, sprawdzę, chwilka.. 12
-Dobra, niech będzie. Będę miała dzień wolny?
-Tak, 15
-W takim razie do zobaczenia - pożegnałam się.
-Dobrze, zadzwonię potem,żeby ustalić szczegóły.
Rozłączyłam się. Długo czekałam na tą sesję, ale czułam, że nie będę się tam czuła wystarczająco swobodnie. Dlaczego? Tydzień bez Zayn'a. Kocham go i ciężko mi wytrzymać dzień bez niego. Co dopiero tyle. Masakra. Ale trzeba przez to przebrnąć. Napisałam esemesa do mojego chłopaka,żeby do mnie przyszedł.

*Oczami Zayn'a*

Wróciłem do domu. Nie zwracając uwagi na nic usiadłem na łóżku. Zacząłem myśleć nad naszym związkiem. Kocham ją jak wariat. Nie widzę świata poza Alex. Moje rozmyślania przerwał Harry.
-Cześć, mogę? - spytał
-Pewnie, chodź - zrobiłem mu miejsce.
-Mike do nas dzwonił ja Cię nie było.
-No i? Coś się stało?
-Następna mini trasa po Japonii - skrzywił się
-Ja pierdziele. Znowu?
Kocham to, co robię, ale bez przesady. Chcę mieć chwilkę dla siebie.
-Niestety. Od 19 do 26, 15 mamy dzień przerwy.
-Dobra, trzeba przeżyć.
Harry wyszedł z mojego pokoju, a ja siedziałem lekko smutny. Tydzień bez Alex? Kurde.. Kocham ją i chcę być przy niej 24 godziny na dobę. Usłyszałem dźwięk esemesa. Od mojej ukochanej. Prosi,żebym do niej przyjechał. Ok, nie ma sprawy. Wziąłem kluczyki i ruszyłem.
Parę minut i byłem na miejscu. Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi smutna Alex. Miała łzy w oczach. Zbladłem. Przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem, a on zaczęła płakać.
-Alex, kochanie, co się stało?!
-Tak bardzo Cię kocham - wyszeptała
-Ja Ciebie też, jesteś dla mnie całym światem - wziąłem ją na ręce i pocałowałem.
Migdaliliśmy się około 10 minut. Lekko się od niej odsunąłem.
-Powiesz mi co się stało?
-Bo ja mam sesję i muszę wyjechać na tydzień - zniżyła głos i opuściła głowę.
-Z kolei ja mam mini trasę - 7 dni. Cholera, tyle czasu bez Ciebie - powiedziałem smutno.
-Nie przypominaj mi bo się rozpłaczę - burknęła.
-Kiedy wyjeżdżasz? Będziesz miała jakąś przerwę? - wypytywałem
- 19 marca, 16 dzień przerwy, wracam 26 - patrzyła na swoje buty.
Podniosłem ją i zakręciłem wokół własnej osi. Nie obyło się bez krzyków, łez szczęścia i radosnych podskoków.
-Aaa! Puść mnie wariacie! - wrzasnęła lekko mnie bijąc.
-Nie, nie puszczę. Kocham Cię - pocałowałem ją w usta.
-Powiesz mi co spowodowało eksplozję szczęścia w tobie?
-Bo mamy koncerty w tych samych dniach!
-Aaaaa! - zaczęła piszczeć
-Masz spis miast po kolei odwiedzanych?
-Tak, najpierw Tokio, potem.. - wymieniała
-Identyczne! Nadal będę mógł cieszyć się chwilami spędzonymi z tobą! - krzyczałem
Skakaliśmy i darliśmy się w niebo głosy.  Uspokoiliśmy się i postanowiliśmy obejrzeć coś w TV.

wtorek, 11 września 2012

Rozdział siódmy ♥

*Oczami Zayn'a*

Siedziałem z Liamem w samochodzie. Ciągle myślałem o Alex.
-Ej, stary, czy ty nie chcesz mi czegoś powiedzieć? - z moich przemyśleń wyrwał mnie Liam.
-E.. Jeszcze nie - rzuciłem z uśmiechem.
-Może jednak?
-Dobrze, powiem Ci, ale na razie nie mów chłopakom.
-Okej - powiedział Liam.
-Więc to było tak. Jak się domyślasz kocham ją od początku. Wczoraj na imprezie wypiliśmy kilka drinków, troszkę wina.. Procenty robiły swoje. Tańczyliśmy wolnego. Nagle ona odsunęła się ode mnie i pocałowała. Byłem zdziwiony, ale zarazem szczęśliwy.  Odprowadziłem ją pod sam dom i chciałem już iść, ale Alex zaproponowała,żebym u niej spał.  Na początku nie chciałem się zgodzić, ale uległem. Poszliśmy na górę. Zapytała, gdzie chce spać - na kanapie czy z nią. Powiedziałem,że z nią. Dała mi kołdrę i poduszkę. Poszła pod prysznic. Ja w tym czasie sprawdzałem TT. Wyszła, powiedziała, żebym teraz ja szedł a ona poszuka mi ciuchów. Po ogarnięciu się zawinąłem biodra ręcznikiem i grzecznie czekałem na ubrania. Zapukała. Dała mi to, co mam teraz na sobie i zapatrzyła się w coś. Wyszła, ja się ubrałem i dołączyłem do niej. Przynieśliśmy wodę i poszliśmy spać. W nocy mimowolnie się do niej przytuliłem. Rano zobaczyłem,że się na mnie gapi. Zaczęliśmy gadać. Alex wstała, ale zakręciło się jej w głowie. Złapałem ją jak padała. Wziąłem na ręce i zeszliśmy na dół. Posadziłem ją na blacie i zapytałem, czy pamięta coś z wczoraj. Powiedziała,że każdy szczegół. Zebrałem się na odwagę i wyznałem, co czuję. O dziwo ona stwierdziła,że czuje to samo. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem. Zrobiliśmy śniadanie, oglądaliśmy TV i koniec.
-Łee ja tu już liczyłem na małego Malika - skrzywił się Liam.
-Spierdalaj - powiedziałem i walnąłem go.
-No przecież żartuje. Jesteście parą?
-Jeszcze nie, ale to się dziś zmieni - uśmiechnąłem się.
-No, synu. Jestem z Ciebie dumny - wypalił Daddy.
Śmialiśmy się jakiś czas. Wysiadłem z samochodu i wlazłem do naszego wspólnego domu. Krzyknąłem :
- Cześć!
-Rany boskie, ciszej - powiedział skacowany Niall
-No Horanku, zabalowałeś sobie wczoraj - poklepałem go po ramieniu.
-Taa.. Lepiej mów co ty w nocy robiłeś - szczerzył się.
-Spałem. A co można w nocy robić? - palnąłem i wyszedłem z kuchni.
Penetrowałem salon w poszukiwaniu mojego laptopa.  Jak się okazało, kanapa to super miejsce na przechowywanie komputerów. Standardowo TT. Dodałem Tweet'a : Już wiem na kogo czekałem całe swoje życie :)
Popisałem chwilkę z fanami i wyłączyłem urządzenie. Spojrzałem na zegarek. 13! Cholera. Zadzwoniłem do Alex.
-Cześć
-Siemka
-Dasz się zaprosić na kolację?
-Mrau. Czyżby randka?
-Tak - śmiałem się.
-Z tobą zawsze.
-Super. Przyjadę po Ciebie około 20.
-Dobrze, buziaki.
Rozłączyłem się. Dobra, ten wieczór ma być wyjątkowy. Pobiegłem do pokoju, chwyciłem  czyste ciuchy i wziąłem prysznic. Czeka mnie wypad na miasto.

*Oczami Alex*

Czy to sen? Zayn zaprosił mnie na randkę.  Chwilkę stałam bez ruchu, ale potem zaczęłam skakać, piszczeć i krzyczeć. To najszczęśliwsze co mogło mnie spotkać.  Tylko mój odwieczny problem. Co ja kurde ubiorę?!
Wzięłam torebkę, spakowałam do niej telefon, portfel i parę innych rzeczy. Popsikałam się perfumami. Włosy związałam w kitkę i wyszłam.  Wybrałam się na spacerek do centrum handlowego. W połowie drogi zobaczyłam Liama z jakąś dziewczyną. Pomachałam mu i podeszłam bliżej.
-Hej - przywitał się.
-Siemka.
-Alex, poznaj. To jest Danielle - moja dziewczyna - powiedział obejmując ją ramieniem.
-Jestem Alex, miło mi - podałam jej rękę i posłałam piękny uśmiech.
-Mi również, Danielle.
-Gdzie pełzniesz? - spytał chłopak
-Na zakupy, nie mam się w co ubrać - westchnęłam.
-Boże, baby. Dwie szafy ciuchów i nie mają się w co ubrać..
-Liam, zamknij się! - powiedziała Dan uderzając go lekko w ramię.
-Ał.. Już nawet prawdy powiedzieć nie można - tym razem dostał ode mnie.
-A no nie można. Z kobietami delikatnie - uśmiechnęłam się
-Otóż to - stwierdziła Dan
-Masz teraz czas? - zwróciłam się do dziewczyny.
-Tak. A co?
-Idziemy razem na te zakupy? - uśmiechnęłam się
-Pewnie. Do zobaczenia Liam - pocałowała go w usta
Ruszyłyśmy w stronę sklepów.
-Jak poznałaś Liama i resztę chłopców? - spytałam
-W x-factor. Potem tak jakoś wyszło..A ty?
-Ja.. - na to wspomnienie się zaśmiałam - zderzyłam się z Zayn'em pojazdami.
Danielle zrobiła wielkie oczy
-Samochodami?! Mieliście wypadek?!
-Nie, wózkami sklepowymi - obie wybuchłyśmy śmiechem
-A chłopaków? - dopytywała
-Tak jakoś przez Zayna, no i Skype.
Rozmawiałyśmy na różne tematy - chłopcy, ciuchy, makijaż.. Jesteśmy w końcu płcią piękną.
Buszowałyśmy po sklepach. W każdym coś przymierzałyśmy. Oczywiście nie odbyło się bez śmiechu i fotek. Jedno zdjęcie wstawiłam na Fb. Nasze wspólne zrobione w lustrze w męskich ciuchach z podpisem: Zakupy:D - z użytkownikiem: Danielle Peazer.
Ona dodała dokładnie takie samo.
Weszłyśmy do jakiegoś butiku. Od razu rzuciła mi się w oczy koronkowa sukienka. Przymierzyłam ją.
-Danielle, no nie wiem.. A ty co myślisz? - zapytałam wychodząc z przymierzalni.
-Ta jest najlepsza. Bierz ją!
-Naprawdę? Skoro tak uważasz..
Kupiłam ją. Dla Danielle wybrałam śliczną dopasowaną sukienkę, od pasa w dół cała czarna a potem w poziome czarno-białe paski na grubych ramiączkach.
Obładowane jak wielbłądy zaszłyśmy do Starbucks.
-Dzięki za ten dzień - powiedziałam z uśmiechem.
-Ja również dziękuję.
Wymieniłyśmy się numerami telefonów. Dopiłyśmy frappucino i wyszłyśmy z kawiarni.
-W którą stronę idziesz? - spytałam
-Tędy - pokazałam palcem drogę przez park.
-Ja też - uśmiechnęła się.
Jak się okazało mieszkamy dwie ulice od siebie. Spoko. Mój dom standardowo pierwszy.
-Wejdziesz?
-Nie, nie dzisiaj.
-Ok. Zdzwonimy się, pa - powiedziałam całując w policzek
-Trzymaj się kochana - cmoknęła.
Wlazłam do domu. Rzuciłam torby w kąt.
-Już 17.. Coraz bliżej - powiedziałam z uśmiechem.
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
-Obiad XXI wieku - pomyślałam.
Wstawiłam miskę do zmywarki i pobiegłam do garderoby z torbami. Rozpakowałam je. Zostawiłam na wierzchu tylko sukienkę i dodatki do niej. Dobrałam do tego czarną, koronkową bieliznę. To dziwne, ale zawsze dobieram matki i stanik do stroju. Cóż, już tak mam.
Weszłam pod prysznic. Umyłam ciało i włosy kawowym zestawem pod prysznic. Wytarłam się i wysuszyłam włosy. Ubrałam sukienkę, buty i dodatki. Jeszcze tylko torebka, makijaż i paznokcie.
Zeszłam na dół o 18.50. Ostatnie poprawki. Efekt mojej godzinnej pracy jest mniej więcej taki: koronkowa dopasowana sukienka z lekko rozkloszowanym dołem z rękawem 3/4 zakrywająca uda w kolorze jasnego beżu z odrobiną różu, czarne platformy, mała, czarna Channel, kolczyki piórka pod kolor torebki, bransoletka z czarnych perełek. Włosy potraktowałam lokówką. Paznokcie pomalowałam na czarno. Klasyka. Rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko spojrzałam w lustro. Poprawiłam fryzurę, obciągnęłam sukienkę. Otworzyłam. Moim oczom ukazał się Zayn ubrany w czarną marynarkę, białą koszulkę, dżinsy  i buty coś w stylu takie na motor. W ręku trzymał bukiet róż,
-Cześć - zaczął - przepięknie wyglądasz.
-Dziękuję, ty również - powiedziałam poprawiając mu marynarkę.
-To dla Ciebie - podał mi kwiaty.
-Nie trzeba było, dziękuję - pocałowałam go w policzek - wejdź.
Włożyłam bukiet do wazonu i pojechaliśmy.
-To gdzie tak dokładnie jedziemy? - zapytałam.
-Niespodzianka - powiedział z uśmiechem.
Przewróciłam oczami i położyłam rękę na oparciu fotela tak, by móc dosięgnąć jego włosów. Zaczęłam się nimi bawić.
-Coś takiego! Zayn Malik pozwala mi bawić się włosami! - krzyknęłam.
-Dla Ciebie wszystko - popatrzył mi w oczy.
Dojechaliśmy na miejsce. Moim paczydełkom ukazała się ogromna ekskluzywna restauracja. Mulat otworzył mi drzwi od samochodu i pomógł wyjść. Szliśmy pod rękę. Na chwilkę mnie puścił, abym pierwsza weszła do budynku.
-Dobry wieczór, mają państwo rezerwację? - zapytał kelner.
-Tak, Zayn Malik.
-Ach tak, proszę za mną.
Zaprowadził nas do dwuosobowego stolika z białym obrusem, dwoma świecami. Był przystrojony kwiatami.
Chłopak odsunął mi krzesło. Kelner przyniósł nam menu.
-Co zamawiasz kochanie? - zapytał Zayn.
Trochę mnie zaskoczyło to ,,kochanie'', ale oczywiście pozytywnie.
-Dobra, raz kozie śmierć - zamknęłam oczy i zamawiałam na chybił-trafił. Malik zrobił dokładnie to samo.
-Ciekawe, czy jadalne będzie.. - zapytałam lekko przerażona.
-Haha, powinno. Pomysłowa jesteś - powiedział gładząc moją rękę.
Niewiele rozmawialiśmy. Patrzyliśmy sobie ciągle w oczy. W końcu przyszło nasze zamówienie.
-Dla pani - podał mi jeden kelner - pierś z kurczaka faszerowana pomidorami.
-Dziękuję
Dla pana - podał Zayn'owi drugi kelner - filet sandacza duszony w białym winie z.. - paplał facet
-Dziękuję
-Smacznego - powiedzieli chórkiem i zniknęli za kotarą.
-Smacznego - powiedzieliśmy sobie.
Zaczęliśmy powoli jeść. Jak się okazało, dania były przepyszne.
-Chcesz spróbować? - zapytał
-Pewnie.
Ja nadziałam na widelec kawałek kurczaka a Malik rybę. Karmiliśmy się na wzajem.
-Dobre ale moje lepsze - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Śmialiśmy się popijając czerwone wino.
Po posiłku Zayn zapytał:
-Mogę wybrać deser?
-Oczywiście.
Pokazał kelnerowi palcem numer w menu, którego nie widziałam.
-Co zamówiłeś?
-Zobaczysz.
-Wredny jesteś - powiedziałam udając obrażoną.
-Wiem.
Przekomarzaliśmy się jakiś czas.
-Proszę, smacznego.
-Dziękujemy
Kiedy kelner odszedł kopnęłam Zayn'a lekko pod stołem.
-Skąd wiedziałeś,że uwielbiam tiramisu z lodami waniliowymi?
-Intuicja kochanie, intuicja.
-Oczywiście misiaczku - powiedziałam drocząc się.
-No i mnie teraz przez Ciebie noga boli - udawał smutnego
-Nie fochaj się no - zaczęłam ocierać swoją kończyną o jego.
-Nie umiem.
Zjedliśmy ciasto, Zayn zapłacił i wyszliśmy.
-Dziękuję - powiedziałam całując go w szyję, kiedy wyszliśmy z restauracji.
-Do usług. Idziemy na spacer?
-Pewnie.
Szliśmy wolnym krokiem dobrze znanymi nam ulicami. Standardowo skręciliśmy do parku. Ten nie był aż tak oświetlony jak reszta miasta.
-Alex - zaczął Zayn zatrzymując się i chwytając mnie za ręce.
-Mhmm?
-Jak pewnie wiesz, kocham Cię.
-No wiem - powiedziałam z uśmiechem.
-No, ale oficjalnie nie jesteśmy parą. Więc.. Alexandro Watson, czy będziesz moją dziewczyną? - zapytał
-Oczywiście - rzuciłam i przytuliłam go.
Poczułam, że wyjmuje coś z kieszeni i korzystając z okazji,że ma dostęp do mojej szyi, zapiął to.
-Co to jest..? - wydukałam macając nabytek.
-Taki mały prezent ode mnie na początek naszego związku - uśmiechnął się.
-Dziękuję. Kocham Cię - wyszeptałam i pocałowałam go.
Staliśmy jak głupi na środku paru całując się. Dwie lampy zawieszone na drzewach krzyżowały się w miejscu, gdzie staliśmy.
Odkleiliśmy się od siebie.
Trzymaliśmy się za ręce i z zacieszem na mordkach długo chodziliśmy po Londynie. Jakimś cudem doszliśmy do domu chłopców.
-Zostaniesz na noc?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo mieszkacie w 5 i nie chciałabym przeszkadzać.
-Alex - wziął moją twarz w ręce i patrzył w oczy - zapamiętaj. Ty mi NIGDY nie będziesz przeszkadzać. A dom jest duży, chłopcy już śpią. Nie mają nic przeciwko kiedy do nas przychodzisz.
-No nie wiem..
-Proszę - zrobił minkę jak kot ze Shreka.
-Niech będzie - pocałowałam go w usta.

niedziela, 9 września 2012

Rozdział szósty ♥

Rano obudziłam się przytulona do jego torsu. Zayn obejmował mnie ramieniem. Zsunęłam się z niego i odsunęłam. Patrzyłam  na niego. Powoli zaczął się budzić.
-Oo, hej. Długo nie śpisz? - spytał przeciągając się.
-Siemka, jakieś 20 minut.
-Trzeba było mnie obudzić.
-Daj spokój, słodko wyglądasz jak śpisz - powiedziałam z uśmiechem.
-Dziękuję..
-Podaj wodę.
-Proszę- powiedział podając mi szklankę z cieczą.
-Dziaa
Wypiłam wodę na raz.
-Ja pierdzielę, ale mnie łeb napieprza - powiedziałam trzymając się za bańkę.
-Mnie nie lepiej.. Ała - jęknął
-Idziemy po jakieś tabletki. Chodź.
Ruszyłam w stronę drzwi. W połowie drogi zakręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się słabo. Pewnie jebnęła bym na podłogę, ale Zayn mnie w odpowiedniej chwili złapał.
-Ej, wszystko w porządku?! -zapytał zatroskany chłopak.
-Tak, tylko mi trochę słabo.
-Wracaj do łóżka, ja poszukam jakichś leków.
-Nie ma mowy, idę z tobą.
-No dobra, ale.. - zaczął i w tej chwili wziął mnie na ręce.
-Haha puść mnie wariacie, potrafię iść - śmiałam się
-Nie - uśmiechnął się szyderczo.
Posadził mnie na blacie w kuchni i spojrzał głęboko w oczy.
-Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy..? - zaczął.
-Wszystko. Każdy szczegół - powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Wiesz.. Muszę Ci coś powiedzieć - złapał mnie za ręce, ale ja nadal patrzyłam w podłogę.
-Słucham Ciebie - szepnęłam.
-Odkąd Cię zobaczyłem moje serce zaczęło bić szybciej. Przy tobie czuję się naprawdę szczęśliwy. Kiedy graliśmy w butelkę i musiałaś mnie pocałować, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Wiem,że dla Ciebie to pewnie nic nie znaczyło,ale dla mnie.. Po prostu byłem w niebie. I wczoraj w tym klubie.. Chciałbym,żeby tamta chwila trwała wiecznie.. Ja.. Kocham Cię.. - ostatnie dwa słowa wyszeptał mi do ucha.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego piwne oczy. Malowało się w nich szczęście, ale i przerażenie.
-Wiesz.. Ja czuję dokładnie to samo. Bujam się w tobie od początku naszej znajomości. Mylisz się, żeby chłopców wtedy nie było to.. Uwierz, nie skończyłabym na jednym pocałunku. Wczoraj pomyślałam,że teraz albo nigdy i.. Stało się. Nie żałuję tego. Pamiętam wszystko. Kocham Cię
-Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem
-Naprawdę - uśmiechnęłam się.
-Aaaaa! - zaczął krzyczeć. Objął mnie a ja rzuciłam mu się na szyję. Zaczął mnie kręcić dookoła własnej osi. Śmiałam się jak głupia i płakałam ze szczęścia. Z resztą nie tylko ja. Kiedy mnie postawił złożył na mych ustach gorący i namiętny pocałunek. Wpiłam palce w jego włosy. On posadził mnie na stole i smyrał po plecach. Uwielbiałam jego pocałunki.
I tak zleciał nam poranek. Zapomnieliśmy o kacu i bólu głowy. Długo patrzyliśmy sobie w oczy.
-Trzeba zrobić jakieś śniadanko - powiedziałam uwalniając się z jego uścisku.
-Co racja to racja.. - jęknął Zayn
Zrobiliśmy tosty z nutellą. Ubrudziłam sobie nią nos.
-Chodź tu skarbie - rozkazał.
Podeszłam do niego i usiadłam na kolanach. On pocałunkami pozbył się czekoladowego kremu z mojej twarzy. Rozległ się dzwonek do drzwi. Oboje jękneliśmy. Zlazłam z niego i poczłapałam otworzyć. To był Liam.
- Cześć, jest może Zayn?
-Jest, wejdź proszę - powiedziałam wskazując ręką dom.
-Ooo tu jesteś, tak się martwiłem. Syneczku mój ty! - krzyknął Payne biegnąc w stronę mulata.
Cykłam im fotkę.
-Rodzinka.. Jak słodko - zaśmiałam się - Liam chcesz coś do jedzenia albo picia?
-Masz colę?
-Mam, zaraz Ci przyniosę.
Będąc w kuchni usłyszałam fragment rozmowy chłopców.
-Co ty taki wielce szczęśliwy?
-A tak jakoś..
-Wyznałeś jej miłość?
-Skąd wiesz,że się w niej zakochałem?
-Stary, to było widać. Miałeś taki zaciesz jak obok niej byłeś,że masakra.
Dalej już nie słuchałam. Uśmiechałam się do siebie.
-Proszę - powiedziałam dając napój Liamowi.
-Dziękuję, ej, Zayn, skąd ty masz te ciuchy?
-No bo.. E...
-Bo ja lubię spać w męskich ciuchach..
-Spoko, nie wnikam.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Jak tam nasi alkoholicy?
-Harold i Louis śpią a Niall siedzi w wannie.
-Menele - stwierdziłam
-Taaak - wybuchnęli śmiechem chłopcy
-Dobra, Zayn, zbieramy się.
-Okej. Czekaj tylko się przebiorę.
-Nie, zostań w tych ciuchach. Zatrzymaj je sobie, bo coś czuję,że częściej będę chodziła w męskich ciuchach - uśmiechnęłam się uwodzicielsko
Liam tego nie słyszał, bo poszedł odpalać samochód.
-Do zobaczenia kochanie - pocałować mnie w usta
-Pa misiu
Kiedy chłopcy pojechali ja zaczęłam ogarniać dom. Wlazłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wrażenia z miłosnego poranka. Ubrałam różową spódniczkę w drobne kwiatki z brązowym paskiem, czarną bokserkę , trampki w drobniutkie kwiatuszki, dwie bransoletki gumowe i kolczyki różyczki w kolorze spódnicy. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko przerzuciłam je na prawy bok. Zaatakowałam laptopa.

Rozdział piąty ♥

Usłyszałam klakson. Chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Weszłam do samochodu Zayn'a.
-Cześć miśki - ucałowałam każdego w policzek.
-Ee...Cześć.. - wydukali chłopcy.
-Cholera - posmutniałam - aż tak źle wyglądam?
-Nie! Wyglądasz zajebiście! - krzyknął Harry
-A dziękuję - uśmiechnęłam się.
Chłopaki przez jakiś czas jeszcze siedzieli z otwartymi buziami. Przybliżyłam się do Zayn'a. Położyłam palec wskazujący pod jego brodę i podniosłam na górę, tym samym zamykając mu usta.
-Dzięki, jeszcze bym się muchą udławił - powiedział poważnie, ale po chwili wybuchł śmiechem, tak jak my.
-Ej a tak wgl. to gdzie jest Liam?
-On siedzi z Danielle u nas w domu, ma po nas przyjechać.
-Aha, spoko. Jedziemy już?
-Ach, tak. Jasne. Zapinać mi pasy! - krzyknął Zayn.
-Dobrze mamo - odparł głosem małej dziewczynki Niall.
-Ojojojoj jaki śłodziutki bobaśek, omg! - powiedziałam tarmosząc go za policzki.
-Uwaga! Ciotka Bernadett przyjechała i atakuje Niallera! - darł się Louis
-Harrusiu zrobisz coś dla mnie? - zapytałam.
-Zależy co.
-Weź zamknij Louisowi paszczkę
-Okej
I tak chłopcy zaczęli się bić. Ja z Mulatem i Żarłokiem żartowaliśmy z tejże dwójki.
Dojechaliśmy na miejsce.Weszliśmy do klubu dla VIP'ów. Razem z nami było ok.30 osób. Ja nie tracąc okazji poszłam tańczyć z Zayn'em. Dołączyło do nas 3/5 One Direction. Wywijaliśmy na parkiecie około 7 piosenek i poszliśmy do barku się napić.
-Czego się napijesz? - spytał Zayn
-Wino proszę - powiedziałam z uśmiechem
-Dwa razy wino proszę - zamówił chłopak
Poszliśmy do stolika, przy którym siedzieli chłopcy. Odpoczęliśmy, wypiliśmy przyniesiony alkohol i wybyliśmy tańczyć. Wywijaliśmy jakieś pół godziny, kiedy DJ zapuścił wolną. Zayn podszedł do mnie, wziął za rękę, ucałował i spytał:
-Można panią prosić?
-Oczywiście - uśmiechnęłam się i dygnęłam.
On położył dłonie na moich biodrach a ja oplotłam ręce wokół jego szyi. Wtuliliśmy się w siebie. Uwielbiam zapach jego perfum. Były mocne, ale zarazem delikatne. Takie właśnie mnie pociągały. Staliśmy przytuleni do siebie długo po wolnej piosence. Podszedł do nas Louis.
-Ej, gołąbeczki, wolna skończyła się 5 min temu.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
Dalej wywijaliśmy wspólnie na parkiecie. Polało się kilka drinków, i tych słabszych i tych mocniejszych. Niall, Harold i Louis byli już nieźle wstawieni. Tylko my się jeszcze jakoś na nogach trzymaliśmy, jednak procenty i tak robiły swoje. Bez namysły wskoczyłam na bar i zaczęłam wywijać. Doszło do mnie kilka dziewczyn i nawet barmanka. Nagle jak na złość ktoś włączył wolną. Zayn popatrzył na mnie i rozchylił ręce. Skoczyłam w jego ramiona i zaczęliśmy naszego przytulańca. W połowie pomyślałam: Teraz albo nigdy!
Odchyliłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Chciał coś powiedzieć, ale zamknęłam mu usta gorącym pocałunkiem. Poczułam,że chyba był zdziwiony, bo przez chwilkę stał jak wryty, ale w sekundę odwzajemnił pocałunek. Poczułam jego język na moim podniebieniu, więc nie byłam mu dłużna. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Cholernie mi się to podobało. Bawiłam się jego włosami. Po ok. 10 min odkleiliśmy się od siebie.
-Wow, na to czekałem - powiedział Zayn.
-Ja też. Wracajmy już, popatrz na chłopców - wskazałam ich palcem.
-Omg.. Oni śpią pod tą ścianą!
Zadzwoniłam po Liama. Zebraliśmy chłopaków z podłogi i czekaliśmy na Daddy'ego przez klubem. Wreszcie przyjechał. Zapakowaliśmy ich do auta. Chciałam już wsiadać, ale Zayn chwycił mnie za nadgarstek.
-Przejdziemy się na spacer?
-Możemy iść.
Szliśmy w ciszy oświetlanymi przez latarnie ulicami. Skręciliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce.
-I co teraz? - zapytał znienacka.
-Ale z czym?
-No z nami..
-Wytrzeźwiejemy, to pogadamy - powiedziałam.
-Masz racje, wracajmy już.
Mój dom był znacznie bliżej niż ich.
-Może Cię przenocuję?
-Nie, daj spokój. Pójdę do domu. Cześć - rzucił i odwrócił się.
-Zaczekaj - chwyciłam go za nadgarstek - Proszę. Musisz jeszcze z dwadzieścia minut iść.
-Niech będzie..
Weszliśmy do domu. Rzuciłam buty i torebkę w kąt.
-Jesteś głodny? - zapytałam
-Nie, dzięki.
-Gdzie chcesz spać? Kanapa czy ze mną? - zapytałam nieśmiało.
-Mogę z tobą?
-Pewnie. Zapowiada się na burzę, br..
-Oj będziesz mogła mnie przytulać - uśmiechnął się.
-To dobrze. Chodź, pościelimy łóżko.
Ruszyliśmy schodami na górę. Zapaliłam światło. Podeszłam do szafy. Zdjęłam w góry kołdrę i poduszkę. Niechcący zwaliłam miśka z półki. Schyliłam się po niego. Zayn stał za mną. Widziałam w lustrze,że patrzył na mój tyłek. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Odłożyłam maskotkę na miejsce. Rzuciłam w Zayna poduszką i poszewką.
-Masz, nałóż.
Ja zajęłam się jego kołdrą. Zajęło mi to jakieś 40 sekund. Biedaczek nadal się męczył. Strzeliłam face plam'a i pomogłam mu.
-Idę pod prysznic, zaraz wrócę - rzuciłam.
-Spoko, poczekam.
-Na dole leży laptop, skorzystaj jeśli chcesz - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami łazienki.
W niecałe 10 min byłam gotowa. Nie chciałam zostawiać Zayna samego.  Nałożyłam moją piżamkę - szarą bokserkę w niebieskie serduszka i krótkie spodenki w taki sam wzór. Stopy wsunęłam w różowe grube skarpetki z kocimi uszami. Wyszłam z łazienki robiąc kucyka.
-Co robisz? - spytałam rzucając się na łóżko obok siedzącego Zayn'a.
-Siedzę na TT, nic ciekawego - powiedział i ziewnął.
-Ktoś tu jest zmęczony? - powiedziałam.
-Może troszkę, wiesz, procenty robią swoje..
-No tak, ja też jestem senna. Idź pod prysznic, ja poszukam Ci jakichś ciuchów.
-Ok.. Ej, skąd masz męskie ciuchy? - spytał zdziwiony
-No bo ja lubię spać w dużych bluzkach i spodenkach.. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, nie wnikam - zaczął się śmiać.
Usłyszałam dźwięk wody puszczanej  z prysznica. Przeciągnęłam się i poszłam do garderoby.  Znalazłam granatową bluzkę z białym napisem i szare, długie dresowe spodnie.
Podeszłam do komody z bielizną. Wybrałam czarne bokserki i jakieś skarpetki. Oczywiście wszystko dla mężczyzn. Ale co ja na to poradzę,że lubię spać w męskich ciuchach?!
Zapukałam do drzwi od łazienki.
-Chwilka! - powiedział Zayn
-Ok.
-Wchodź.
Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Malika  z ręcznikiem na biodrach. Właśnie wycierał sobie włosy. Zagapiłam się na jego klatę.
-Eemm... Tu masz ciuchy. Jakby coś nie pasowało to mów, poszukam - powiedziałam i wyszłam.
-Dzięki! - krzyknął.
Tymczasem ja wlazłam na TT, ale szybko wyłączyłam komputer, bo łeb mnie bolał.
Zayn wyszedł z łazienki. Fajnie wyglądał. Wszystko na niego pasowało.
-Idziemy spać?
-Tak, czekaj, przyniosę wodę - powiedziałam.
-Pójdę z Tobą - uśmiechnął się.
Zeszliśmy na dół. On wziął dwa kubki a ja niosłam wodę.
Postawiliśmy to przy łóżku. W mgnieniu oka byliśmy już pod kołdrą.
-Dobranoc - powiedziałam
-Dobranoc.
Poleżałam z 10 min. Zayn padł od razu. Odwróciłam się do niego plecami. Poczułam jego ręce na mojej talii. Uśmiechnęłam się do siebie, przechyliłam głowę i pocałowałam go w policzek. Coś tam mamrotał przez sen. Chwilkę później odpłynęłam.

sobota, 8 września 2012

Rozdział czwarty ♥

*dwa tygodnie później*

Przez ostatnie 14 dni spotykałam się z chłopakami. Wybywaliśmy na pizzę, do kina, na zakupy lub po prostu siedzieliśmy w domu. Coraz bardziej Zayn mi się podobał. Ale nie okazywałam tego w żaden sposób, bo wiedziałam,że nie mam u niego szans. Wielka gwiazda za którą szaleje tysiące dziewczyn. Musiałam się pogodzić,że będziemy przyjaciółmi. Za bardzo mnie to nie obchodziło, bo przynajmniej go widywałam.
Obudziłam się równo o 8.00. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie dałam rady. Usłyszałam dźwięk sms'a. Był od mulata. Serce mimowolnie zaczęło mi szybciej bić. Odczytałam go.
- Śpisz?
-Nie, nie dam rady.
-To tak jak ja.
-Bywa;) Przyjedź do mnie, ja i tak zdycham z nudów a chłopaki pewnie jeszcze śpią.
-Ale tak wcześnie? Nie chciałbym przeszkadzać.
-No chodź, zrobimy naleśniki, obejrzymy jakiś film..
-Dobra, zaraz będę.
-Spoko, czekam.
Wyskoczyłam z łóżka i pościeliłam je. Poszłam pod prysznic. Wytarłam swoje ciało i pobiegłam do garderoby. Padało, nie za ciekawie. Wybrałam legginsy w panterkę i tunikę z napisem :  I'm sexy and i know it!'' . Standardowo ubrałam moje ukochane kapciuszki. Zapowiadał się dzień leniwca. Związałam włosy i zeszłam na dół. Rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Ujrzałam Zayn'a ubranego w szare dresy, czarną bluzę i zielone adidasy. W ręku miał reklamówkę z kapciami identycznymi jak moje, tylko w jego rozmiarze a w drugiej nutellę.
-Cześć Alex.
-No hej, wejdź.
-Pomyślałem,że jak naleśniki, to z nutellą.
-I dobrze myślisz - pocałowałam go w policzek - zakładaj swoje epickie kapcie i idziemy robić śniadanie. Chcesz może fartuszek?
-Poproszę
Ja założyłam fartuch w serduszka a Malik w paski.
-No,no,no. Seksbomba normalnie! - powiedziałam patrząc na niego i wybuchłam śmiechem.
-No a to co myślałaś? - dołączył do mnie.
-Dobra, ogar. Wyjmij mleko i jajka - powiedziałam.
-Tak jest kapitanie - zasalutował i zanurkował w lodówce.
Ja cykałam mu fotki i szukałam miksera. Postawiłam na stół resztę składników.
Wbiłam jajka i dodałam mąkę. Zayn mieszał składniki. Zebrało mi się na kichanie, więc przyłożyłam dłoń do twarzy.Trochę białego proszku zostało mi na ręce. Kichnęłam. Niestety mąka poleciała na Malika.
-Osz ty!- powiedział i wziął garść proszku. Po chwili ja również byłam w mące.
-Tak się chcesz bawić?! Okej! - zrobiłam to samo.
I tak oto rozpoczęła się bitwa na mąkę. Obrzucaliśmy się nią brudząc siebie i wszystko w około. Oczywiście bez fotek się nie obyło.
-Dobra, rozejm! - krzyknęłam.
-Niech Ci będzie.
Dokończyliśmy robić ciasto i zaczęliśmy smażyć naleśniki. Ja obracałam je i kładłam na talerzu a Zayn smarował nutellą i zawijał.
-Może kakałko do tego? - zaproponowałam.
-Jasne.
Śniadanie było gotowe. Zaniosłam je do salonu i zaczęliśmy sprzątać.
-Ale z nas kucharze, nie ma co.. - powiedział Malik wycierając podłogę.
-No a co, niezły z nas team - śmiałam się myjąc okno i lodówkę.
Po skończonej pracy zastanawialiśmy się, co zrobić z ubraniami.
-Ja posiedzę w bokserkach a ty idź się przebierz
-Nie, nie zostawię Cię samego, ja też będę w bieliźnie - powiedziałam
-Dla mnie to czysta przyjemność - szczerzył się chłopak.
-Cicho siedź bo się rozmyśle!
Usiedliśmy wygodnie na kanapie i przykryliśmy kocem. Zaczęliśmy konsumować śniadanie. Kawałeczki naleśnika wpadły mi za stanik.
-Cholera! - krzyknęłam.
-Może Ci wyjąć? - zaproponował Zayn z chytrym uśmiechem.
-Spadaj - zaczęłam się śmiać.
Przeleżeliśmy tak prawie cały dzień.
-Alex, wstawaj, co ty w nocy będziesz robić, no wstawaj.. - szeptał mi na ucho Zayn.
Obudziłam się na torsie chłopaka.
-Przepraszam, długo spałam?
-Tylko dwie godziny - uśmiechnął się.
-Było mnie wcześniej obudzić.
-Oj, bywa. Chłopaki pytają się, czy idziemy z nimi na imprezę dziś o 20.00
-Ja bardzo chętnie, a ty? - uśmiechnęłam się.
-Ja też, co będziemy sobie żałować? - powiedział - która właściwie godzina?
Spojrzałam na ekran telefonu
-17.25
-Łoo, ja się będę zbierał.
-Jak wolisz.
Wygramoliłam się z kanapy i zorientowałam się,że nadal jestem w bieliźnie. Puściłam buraka. Zayn widocznie to zauważył, bo uśmiechnął się i powiedział:
-Buraczku masz bardzo ładne ciało i nie masz się czego wstydzić.
Ja zaczęłam się śmiać, rzuciłam w niego poduszką i poszłam na górę. Nałożyłam szlafrok i wyjęłam z suszarki ubrania Malika. Zlazłam na dół.
-Masz, czyściutkie - powiedziałam dając mu ciuchy
-Dziękuję. Co ja bym bez Ciebie zrobił - dał mi buziaka w policzek.
-Zginąłbyś kochany.
Ubrał się i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i zasłoniłam w domu rolety. Bez skrępowania zdjęłam stanik i majtki. Poszłam do łazienki. Wrzuciłam bieliznę do koszyka i wlazłam pod prysznic. Krople cieplutkiej wody spływały po moim zgrabnym i opalonym ciele. Mokre włosy przykleiły mi się do połowy pleców. Użyłam nektarynkowego płynu do kąpieli i truskawkowego szamponu. Uwielbiam owoce. Wytarłam się i zawiązałam na włosach turban. Owinęłam się dużym ręcznikiem i poszłam do garderoby. Postawiłam na różowo-brzoskwiniową dopasowaną sukienkę bez ramiączek. Zasłaniała mi 5/6 ud. Do tego czarna torebka i platformy w takim samym kolorze. Delikatne ciemne dodatki. Ubrana ruszyłam do łazienki. Nałożyłam na usta szminkę w odcieniu różu.  Pomalowałam cieniami powieki i pociągnęłam rzęsy tuszem. Popatrzyłam na swoje paznokcie. Chyba znowu zacznę je malować. Zeszłam na dół i wzięłam jakieś lakiery.  Zdecydowałam się na czarną panterkę na różowym tle. Zorientowałam się,że mam nadal turban na włosach. Wysuszyłam je. Zrobiłam sobie koka, w którego wpięłam kokardkę pod kolor sukienki. Zostawiłam jeden kosmyk włosów z przodu.