wtorek, 11 września 2012

Rozdział siódmy ♥

*Oczami Zayn'a*

Siedziałem z Liamem w samochodzie. Ciągle myślałem o Alex.
-Ej, stary, czy ty nie chcesz mi czegoś powiedzieć? - z moich przemyśleń wyrwał mnie Liam.
-E.. Jeszcze nie - rzuciłem z uśmiechem.
-Może jednak?
-Dobrze, powiem Ci, ale na razie nie mów chłopakom.
-Okej - powiedział Liam.
-Więc to było tak. Jak się domyślasz kocham ją od początku. Wczoraj na imprezie wypiliśmy kilka drinków, troszkę wina.. Procenty robiły swoje. Tańczyliśmy wolnego. Nagle ona odsunęła się ode mnie i pocałowała. Byłem zdziwiony, ale zarazem szczęśliwy.  Odprowadziłem ją pod sam dom i chciałem już iść, ale Alex zaproponowała,żebym u niej spał.  Na początku nie chciałem się zgodzić, ale uległem. Poszliśmy na górę. Zapytała, gdzie chce spać - na kanapie czy z nią. Powiedziałem,że z nią. Dała mi kołdrę i poduszkę. Poszła pod prysznic. Ja w tym czasie sprawdzałem TT. Wyszła, powiedziała, żebym teraz ja szedł a ona poszuka mi ciuchów. Po ogarnięciu się zawinąłem biodra ręcznikiem i grzecznie czekałem na ubrania. Zapukała. Dała mi to, co mam teraz na sobie i zapatrzyła się w coś. Wyszła, ja się ubrałem i dołączyłem do niej. Przynieśliśmy wodę i poszliśmy spać. W nocy mimowolnie się do niej przytuliłem. Rano zobaczyłem,że się na mnie gapi. Zaczęliśmy gadać. Alex wstała, ale zakręciło się jej w głowie. Złapałem ją jak padała. Wziąłem na ręce i zeszliśmy na dół. Posadziłem ją na blacie i zapytałem, czy pamięta coś z wczoraj. Powiedziała,że każdy szczegół. Zebrałem się na odwagę i wyznałem, co czuję. O dziwo ona stwierdziła,że czuje to samo. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem. Zrobiliśmy śniadanie, oglądaliśmy TV i koniec.
-Łee ja tu już liczyłem na małego Malika - skrzywił się Liam.
-Spierdalaj - powiedziałem i walnąłem go.
-No przecież żartuje. Jesteście parą?
-Jeszcze nie, ale to się dziś zmieni - uśmiechnąłem się.
-No, synu. Jestem z Ciebie dumny - wypalił Daddy.
Śmialiśmy się jakiś czas. Wysiadłem z samochodu i wlazłem do naszego wspólnego domu. Krzyknąłem :
- Cześć!
-Rany boskie, ciszej - powiedział skacowany Niall
-No Horanku, zabalowałeś sobie wczoraj - poklepałem go po ramieniu.
-Taa.. Lepiej mów co ty w nocy robiłeś - szczerzył się.
-Spałem. A co można w nocy robić? - palnąłem i wyszedłem z kuchni.
Penetrowałem salon w poszukiwaniu mojego laptopa.  Jak się okazało, kanapa to super miejsce na przechowywanie komputerów. Standardowo TT. Dodałem Tweet'a : Już wiem na kogo czekałem całe swoje życie :)
Popisałem chwilkę z fanami i wyłączyłem urządzenie. Spojrzałem na zegarek. 13! Cholera. Zadzwoniłem do Alex.
-Cześć
-Siemka
-Dasz się zaprosić na kolację?
-Mrau. Czyżby randka?
-Tak - śmiałem się.
-Z tobą zawsze.
-Super. Przyjadę po Ciebie około 20.
-Dobrze, buziaki.
Rozłączyłem się. Dobra, ten wieczór ma być wyjątkowy. Pobiegłem do pokoju, chwyciłem  czyste ciuchy i wziąłem prysznic. Czeka mnie wypad na miasto.

*Oczami Alex*

Czy to sen? Zayn zaprosił mnie na randkę.  Chwilkę stałam bez ruchu, ale potem zaczęłam skakać, piszczeć i krzyczeć. To najszczęśliwsze co mogło mnie spotkać.  Tylko mój odwieczny problem. Co ja kurde ubiorę?!
Wzięłam torebkę, spakowałam do niej telefon, portfel i parę innych rzeczy. Popsikałam się perfumami. Włosy związałam w kitkę i wyszłam.  Wybrałam się na spacerek do centrum handlowego. W połowie drogi zobaczyłam Liama z jakąś dziewczyną. Pomachałam mu i podeszłam bliżej.
-Hej - przywitał się.
-Siemka.
-Alex, poznaj. To jest Danielle - moja dziewczyna - powiedział obejmując ją ramieniem.
-Jestem Alex, miło mi - podałam jej rękę i posłałam piękny uśmiech.
-Mi również, Danielle.
-Gdzie pełzniesz? - spytał chłopak
-Na zakupy, nie mam się w co ubrać - westchnęłam.
-Boże, baby. Dwie szafy ciuchów i nie mają się w co ubrać..
-Liam, zamknij się! - powiedziała Dan uderzając go lekko w ramię.
-Ał.. Już nawet prawdy powiedzieć nie można - tym razem dostał ode mnie.
-A no nie można. Z kobietami delikatnie - uśmiechnęłam się
-Otóż to - stwierdziła Dan
-Masz teraz czas? - zwróciłam się do dziewczyny.
-Tak. A co?
-Idziemy razem na te zakupy? - uśmiechnęłam się
-Pewnie. Do zobaczenia Liam - pocałowała go w usta
Ruszyłyśmy w stronę sklepów.
-Jak poznałaś Liama i resztę chłopców? - spytałam
-W x-factor. Potem tak jakoś wyszło..A ty?
-Ja.. - na to wspomnienie się zaśmiałam - zderzyłam się z Zayn'em pojazdami.
Danielle zrobiła wielkie oczy
-Samochodami?! Mieliście wypadek?!
-Nie, wózkami sklepowymi - obie wybuchłyśmy śmiechem
-A chłopaków? - dopytywała
-Tak jakoś przez Zayna, no i Skype.
Rozmawiałyśmy na różne tematy - chłopcy, ciuchy, makijaż.. Jesteśmy w końcu płcią piękną.
Buszowałyśmy po sklepach. W każdym coś przymierzałyśmy. Oczywiście nie odbyło się bez śmiechu i fotek. Jedno zdjęcie wstawiłam na Fb. Nasze wspólne zrobione w lustrze w męskich ciuchach z podpisem: Zakupy:D - z użytkownikiem: Danielle Peazer.
Ona dodała dokładnie takie samo.
Weszłyśmy do jakiegoś butiku. Od razu rzuciła mi się w oczy koronkowa sukienka. Przymierzyłam ją.
-Danielle, no nie wiem.. A ty co myślisz? - zapytałam wychodząc z przymierzalni.
-Ta jest najlepsza. Bierz ją!
-Naprawdę? Skoro tak uważasz..
Kupiłam ją. Dla Danielle wybrałam śliczną dopasowaną sukienkę, od pasa w dół cała czarna a potem w poziome czarno-białe paski na grubych ramiączkach.
Obładowane jak wielbłądy zaszłyśmy do Starbucks.
-Dzięki za ten dzień - powiedziałam z uśmiechem.
-Ja również dziękuję.
Wymieniłyśmy się numerami telefonów. Dopiłyśmy frappucino i wyszłyśmy z kawiarni.
-W którą stronę idziesz? - spytałam
-Tędy - pokazałam palcem drogę przez park.
-Ja też - uśmiechnęła się.
Jak się okazało mieszkamy dwie ulice od siebie. Spoko. Mój dom standardowo pierwszy.
-Wejdziesz?
-Nie, nie dzisiaj.
-Ok. Zdzwonimy się, pa - powiedziałam całując w policzek
-Trzymaj się kochana - cmoknęła.
Wlazłam do domu. Rzuciłam torby w kąt.
-Już 17.. Coraz bliżej - powiedziałam z uśmiechem.
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
-Obiad XXI wieku - pomyślałam.
Wstawiłam miskę do zmywarki i pobiegłam do garderoby z torbami. Rozpakowałam je. Zostawiłam na wierzchu tylko sukienkę i dodatki do niej. Dobrałam do tego czarną, koronkową bieliznę. To dziwne, ale zawsze dobieram matki i stanik do stroju. Cóż, już tak mam.
Weszłam pod prysznic. Umyłam ciało i włosy kawowym zestawem pod prysznic. Wytarłam się i wysuszyłam włosy. Ubrałam sukienkę, buty i dodatki. Jeszcze tylko torebka, makijaż i paznokcie.
Zeszłam na dół o 18.50. Ostatnie poprawki. Efekt mojej godzinnej pracy jest mniej więcej taki: koronkowa dopasowana sukienka z lekko rozkloszowanym dołem z rękawem 3/4 zakrywająca uda w kolorze jasnego beżu z odrobiną różu, czarne platformy, mała, czarna Channel, kolczyki piórka pod kolor torebki, bransoletka z czarnych perełek. Włosy potraktowałam lokówką. Paznokcie pomalowałam na czarno. Klasyka. Rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko spojrzałam w lustro. Poprawiłam fryzurę, obciągnęłam sukienkę. Otworzyłam. Moim oczom ukazał się Zayn ubrany w czarną marynarkę, białą koszulkę, dżinsy  i buty coś w stylu takie na motor. W ręku trzymał bukiet róż,
-Cześć - zaczął - przepięknie wyglądasz.
-Dziękuję, ty również - powiedziałam poprawiając mu marynarkę.
-To dla Ciebie - podał mi kwiaty.
-Nie trzeba było, dziękuję - pocałowałam go w policzek - wejdź.
Włożyłam bukiet do wazonu i pojechaliśmy.
-To gdzie tak dokładnie jedziemy? - zapytałam.
-Niespodzianka - powiedział z uśmiechem.
Przewróciłam oczami i położyłam rękę na oparciu fotela tak, by móc dosięgnąć jego włosów. Zaczęłam się nimi bawić.
-Coś takiego! Zayn Malik pozwala mi bawić się włosami! - krzyknęłam.
-Dla Ciebie wszystko - popatrzył mi w oczy.
Dojechaliśmy na miejsce. Moim paczydełkom ukazała się ogromna ekskluzywna restauracja. Mulat otworzył mi drzwi od samochodu i pomógł wyjść. Szliśmy pod rękę. Na chwilkę mnie puścił, abym pierwsza weszła do budynku.
-Dobry wieczór, mają państwo rezerwację? - zapytał kelner.
-Tak, Zayn Malik.
-Ach tak, proszę za mną.
Zaprowadził nas do dwuosobowego stolika z białym obrusem, dwoma świecami. Był przystrojony kwiatami.
Chłopak odsunął mi krzesło. Kelner przyniósł nam menu.
-Co zamawiasz kochanie? - zapytał Zayn.
Trochę mnie zaskoczyło to ,,kochanie'', ale oczywiście pozytywnie.
-Dobra, raz kozie śmierć - zamknęłam oczy i zamawiałam na chybił-trafił. Malik zrobił dokładnie to samo.
-Ciekawe, czy jadalne będzie.. - zapytałam lekko przerażona.
-Haha, powinno. Pomysłowa jesteś - powiedział gładząc moją rękę.
Niewiele rozmawialiśmy. Patrzyliśmy sobie ciągle w oczy. W końcu przyszło nasze zamówienie.
-Dla pani - podał mi jeden kelner - pierś z kurczaka faszerowana pomidorami.
-Dziękuję
Dla pana - podał Zayn'owi drugi kelner - filet sandacza duszony w białym winie z.. - paplał facet
-Dziękuję
-Smacznego - powiedzieli chórkiem i zniknęli za kotarą.
-Smacznego - powiedzieliśmy sobie.
Zaczęliśmy powoli jeść. Jak się okazało, dania były przepyszne.
-Chcesz spróbować? - zapytał
-Pewnie.
Ja nadziałam na widelec kawałek kurczaka a Malik rybę. Karmiliśmy się na wzajem.
-Dobre ale moje lepsze - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Śmialiśmy się popijając czerwone wino.
Po posiłku Zayn zapytał:
-Mogę wybrać deser?
-Oczywiście.
Pokazał kelnerowi palcem numer w menu, którego nie widziałam.
-Co zamówiłeś?
-Zobaczysz.
-Wredny jesteś - powiedziałam udając obrażoną.
-Wiem.
Przekomarzaliśmy się jakiś czas.
-Proszę, smacznego.
-Dziękujemy
Kiedy kelner odszedł kopnęłam Zayn'a lekko pod stołem.
-Skąd wiedziałeś,że uwielbiam tiramisu z lodami waniliowymi?
-Intuicja kochanie, intuicja.
-Oczywiście misiaczku - powiedziałam drocząc się.
-No i mnie teraz przez Ciebie noga boli - udawał smutnego
-Nie fochaj się no - zaczęłam ocierać swoją kończyną o jego.
-Nie umiem.
Zjedliśmy ciasto, Zayn zapłacił i wyszliśmy.
-Dziękuję - powiedziałam całując go w szyję, kiedy wyszliśmy z restauracji.
-Do usług. Idziemy na spacer?
-Pewnie.
Szliśmy wolnym krokiem dobrze znanymi nam ulicami. Standardowo skręciliśmy do parku. Ten nie był aż tak oświetlony jak reszta miasta.
-Alex - zaczął Zayn zatrzymując się i chwytając mnie za ręce.
-Mhmm?
-Jak pewnie wiesz, kocham Cię.
-No wiem - powiedziałam z uśmiechem.
-No, ale oficjalnie nie jesteśmy parą. Więc.. Alexandro Watson, czy będziesz moją dziewczyną? - zapytał
-Oczywiście - rzuciłam i przytuliłam go.
Poczułam, że wyjmuje coś z kieszeni i korzystając z okazji,że ma dostęp do mojej szyi, zapiął to.
-Co to jest..? - wydukałam macając nabytek.
-Taki mały prezent ode mnie na początek naszego związku - uśmiechnął się.
-Dziękuję. Kocham Cię - wyszeptałam i pocałowałam go.
Staliśmy jak głupi na środku paru całując się. Dwie lampy zawieszone na drzewach krzyżowały się w miejscu, gdzie staliśmy.
Odkleiliśmy się od siebie.
Trzymaliśmy się za ręce i z zacieszem na mordkach długo chodziliśmy po Londynie. Jakimś cudem doszliśmy do domu chłopców.
-Zostaniesz na noc?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo mieszkacie w 5 i nie chciałabym przeszkadzać.
-Alex - wziął moją twarz w ręce i patrzył w oczy - zapamiętaj. Ty mi NIGDY nie będziesz przeszkadzać. A dom jest duży, chłopcy już śpią. Nie mają nic przeciwko kiedy do nas przychodzisz.
-No nie wiem..
-Proszę - zrobił minkę jak kot ze Shreka.
-Niech będzie - pocałowałam go w usta.

2 komentarze: