sobota, 8 września 2012

Rozdział czwarty ♥

*dwa tygodnie później*

Przez ostatnie 14 dni spotykałam się z chłopakami. Wybywaliśmy na pizzę, do kina, na zakupy lub po prostu siedzieliśmy w domu. Coraz bardziej Zayn mi się podobał. Ale nie okazywałam tego w żaden sposób, bo wiedziałam,że nie mam u niego szans. Wielka gwiazda za którą szaleje tysiące dziewczyn. Musiałam się pogodzić,że będziemy przyjaciółmi. Za bardzo mnie to nie obchodziło, bo przynajmniej go widywałam.
Obudziłam się równo o 8.00. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie dałam rady. Usłyszałam dźwięk sms'a. Był od mulata. Serce mimowolnie zaczęło mi szybciej bić. Odczytałam go.
- Śpisz?
-Nie, nie dam rady.
-To tak jak ja.
-Bywa;) Przyjedź do mnie, ja i tak zdycham z nudów a chłopaki pewnie jeszcze śpią.
-Ale tak wcześnie? Nie chciałbym przeszkadzać.
-No chodź, zrobimy naleśniki, obejrzymy jakiś film..
-Dobra, zaraz będę.
-Spoko, czekam.
Wyskoczyłam z łóżka i pościeliłam je. Poszłam pod prysznic. Wytarłam swoje ciało i pobiegłam do garderoby. Padało, nie za ciekawie. Wybrałam legginsy w panterkę i tunikę z napisem :  I'm sexy and i know it!'' . Standardowo ubrałam moje ukochane kapciuszki. Zapowiadał się dzień leniwca. Związałam włosy i zeszłam na dół. Rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Ujrzałam Zayn'a ubranego w szare dresy, czarną bluzę i zielone adidasy. W ręku miał reklamówkę z kapciami identycznymi jak moje, tylko w jego rozmiarze a w drugiej nutellę.
-Cześć Alex.
-No hej, wejdź.
-Pomyślałem,że jak naleśniki, to z nutellą.
-I dobrze myślisz - pocałowałam go w policzek - zakładaj swoje epickie kapcie i idziemy robić śniadanie. Chcesz może fartuszek?
-Poproszę
Ja założyłam fartuch w serduszka a Malik w paski.
-No,no,no. Seksbomba normalnie! - powiedziałam patrząc na niego i wybuchłam śmiechem.
-No a to co myślałaś? - dołączył do mnie.
-Dobra, ogar. Wyjmij mleko i jajka - powiedziałam.
-Tak jest kapitanie - zasalutował i zanurkował w lodówce.
Ja cykałam mu fotki i szukałam miksera. Postawiłam na stół resztę składników.
Wbiłam jajka i dodałam mąkę. Zayn mieszał składniki. Zebrało mi się na kichanie, więc przyłożyłam dłoń do twarzy.Trochę białego proszku zostało mi na ręce. Kichnęłam. Niestety mąka poleciała na Malika.
-Osz ty!- powiedział i wziął garść proszku. Po chwili ja również byłam w mące.
-Tak się chcesz bawić?! Okej! - zrobiłam to samo.
I tak oto rozpoczęła się bitwa na mąkę. Obrzucaliśmy się nią brudząc siebie i wszystko w około. Oczywiście bez fotek się nie obyło.
-Dobra, rozejm! - krzyknęłam.
-Niech Ci będzie.
Dokończyliśmy robić ciasto i zaczęliśmy smażyć naleśniki. Ja obracałam je i kładłam na talerzu a Zayn smarował nutellą i zawijał.
-Może kakałko do tego? - zaproponowałam.
-Jasne.
Śniadanie było gotowe. Zaniosłam je do salonu i zaczęliśmy sprzątać.
-Ale z nas kucharze, nie ma co.. - powiedział Malik wycierając podłogę.
-No a co, niezły z nas team - śmiałam się myjąc okno i lodówkę.
Po skończonej pracy zastanawialiśmy się, co zrobić z ubraniami.
-Ja posiedzę w bokserkach a ty idź się przebierz
-Nie, nie zostawię Cię samego, ja też będę w bieliźnie - powiedziałam
-Dla mnie to czysta przyjemność - szczerzył się chłopak.
-Cicho siedź bo się rozmyśle!
Usiedliśmy wygodnie na kanapie i przykryliśmy kocem. Zaczęliśmy konsumować śniadanie. Kawałeczki naleśnika wpadły mi za stanik.
-Cholera! - krzyknęłam.
-Może Ci wyjąć? - zaproponował Zayn z chytrym uśmiechem.
-Spadaj - zaczęłam się śmiać.
Przeleżeliśmy tak prawie cały dzień.
-Alex, wstawaj, co ty w nocy będziesz robić, no wstawaj.. - szeptał mi na ucho Zayn.
Obudziłam się na torsie chłopaka.
-Przepraszam, długo spałam?
-Tylko dwie godziny - uśmiechnął się.
-Było mnie wcześniej obudzić.
-Oj, bywa. Chłopaki pytają się, czy idziemy z nimi na imprezę dziś o 20.00
-Ja bardzo chętnie, a ty? - uśmiechnęłam się.
-Ja też, co będziemy sobie żałować? - powiedział - która właściwie godzina?
Spojrzałam na ekran telefonu
-17.25
-Łoo, ja się będę zbierał.
-Jak wolisz.
Wygramoliłam się z kanapy i zorientowałam się,że nadal jestem w bieliźnie. Puściłam buraka. Zayn widocznie to zauważył, bo uśmiechnął się i powiedział:
-Buraczku masz bardzo ładne ciało i nie masz się czego wstydzić.
Ja zaczęłam się śmiać, rzuciłam w niego poduszką i poszłam na górę. Nałożyłam szlafrok i wyjęłam z suszarki ubrania Malika. Zlazłam na dół.
-Masz, czyściutkie - powiedziałam dając mu ciuchy
-Dziękuję. Co ja bym bez Ciebie zrobił - dał mi buziaka w policzek.
-Zginąłbyś kochany.
Ubrał się i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz i zasłoniłam w domu rolety. Bez skrępowania zdjęłam stanik i majtki. Poszłam do łazienki. Wrzuciłam bieliznę do koszyka i wlazłam pod prysznic. Krople cieplutkiej wody spływały po moim zgrabnym i opalonym ciele. Mokre włosy przykleiły mi się do połowy pleców. Użyłam nektarynkowego płynu do kąpieli i truskawkowego szamponu. Uwielbiam owoce. Wytarłam się i zawiązałam na włosach turban. Owinęłam się dużym ręcznikiem i poszłam do garderoby. Postawiłam na różowo-brzoskwiniową dopasowaną sukienkę bez ramiączek. Zasłaniała mi 5/6 ud. Do tego czarna torebka i platformy w takim samym kolorze. Delikatne ciemne dodatki. Ubrana ruszyłam do łazienki. Nałożyłam na usta szminkę w odcieniu różu.  Pomalowałam cieniami powieki i pociągnęłam rzęsy tuszem. Popatrzyłam na swoje paznokcie. Chyba znowu zacznę je malować. Zeszłam na dół i wzięłam jakieś lakiery.  Zdecydowałam się na czarną panterkę na różowym tle. Zorientowałam się,że mam nadal turban na włosach. Wysuszyłam je. Zrobiłam sobie koka, w którego wpięłam kokardkę pod kolor sukienki. Zostawiłam jeden kosmyk włosów z przodu.

1 komentarz: